Jeszcze raz spojrzałam na torby. Powinnam się rozpakować, ale nadal nie potrafiłam się przyzwyczaić, że tu jestem. Cóż nowy okres w życiu czas zacząć. Podniosłam się z łóżka i przyciągnęłam. Pogoda zachęcała na spacer. Nie było za zimno ani za ciepło. W sam raz. Opuściłam mieszkanie i zamknęłam za sobą drzewi. Oczywiście zaraz po opuszczeniu budynku poczułam się jakbym była pomiędzy stadem krów. Wszyscy gdzieś się śpieszyli. Większość miała telefony w ręku. Westchnęłam tylko i ruszyła z tłumem. Miasto było duże i należało do jednego z nowocześniejszych. Chciałam je trochę pozwiedzać by wiedzieć gdzie się udać do pracy. Miałam zacząć staż w prywatnej klinice. Skończyłam studia trochę szybciej niż inni. Trochę musiałam pomanewrować, ale dotarłam na miejsce. Duży budynek z świecącym się szyldem. Tak jak było powiedziane nie miałam daleko. Nie chciałam jeszcze wracać, więc ruszyłam dalej. Oczywiście nie mogło być inaczej i już po chwili całkowicie się pogubiłam. Jakże by inaczej. Nie zatrzymałam się jednak i krążyłam dalej przyglądając się temu miastu. W pewnym momencie skręciłam w mniej tłoczną uliczkę i zderzyłam się z jakimś chłopakiem. Tyle, że to ja się wywrociłam, a on pewnie nawet tego specjalnie nie odczuł
-Uważaj jak chodzisz- powiedziałam poirytowana i wstałam otrzymując się z kurzu który był na ziemi
Jakiś chłopak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz