poniedziałek, 4 maja 2015

Od Isaaca

Chodzę po lesie w nadzeji że uda mi się znaleźć spokój. Biorę ze sobą łuk i kilka strzał. Zawsze kiedy kończyły mi się strzały żałuję  że nie mam onyksowego łuku jak bogini grecka. Tego dnia było inaczej nie dość że mój ukochany (sarkazm ) braciszek był ze mną to jeszcze bolała mnie głowa ale to raczej od słońca.
- Isaac na dawaj ! Nie mam czasu stać i się gapić jak stoisz
- To idź sobie - zaproponowałem z uśmiechem na ustach.
- Dobra widzimy się za dwie godziny w kawiarni... i ani słowa ojcu że nie chodziłem za tobą
- No przecież - przewróciłem oczami i wróciłem do łuku naciągnołem cięciwe i wypusciłem strzale.  Kiedy poczułem na sobie kogoś wzrok
- Erick czego jeszcze chcesz ? - odwróciłem się na pięcie i wbiłem wzrok ale nie w Ericka tylko w kogoś...


Ktoś ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz