- Chciała bym, ale obecnie nie mogę. Przypomniało mi się, że muszę coś załatwić ważnego. - powiedziałam wstając z ławki.
- Ok to innym razem, a ty już idziesz? - spytał patrząc na mnie.
- No niestety muszę, ale może jutro przed południem pójdziemy się znowu przejść? - spytałam go patrząc na zegarek.
- No ok, gdzie się spotkamy?
- Będę czekała w parku jutro o dwunastej - oznajmiłam mu - Jeśli Ci pasuję.
- Taa pasuję, a nie masz jutro zajęć?
- Nie, dobra ja lecę. Na razie kolego - pożegnałam się z nim i poszłam na miasto załatwić kilka spraw. Wieczorem wróciłam zmęczona do domu. Posprzątałam trochę w mieszkaniu i zrobiłam sobie kolacje. Następnie wizęłam porządną kąpiel i poszłam spać. Obudziły mnie rano promienie słońca, które padały na moją twarz. Westchnęłam cicho i usiadłam na łóżku. Następnie wstałam i ogarnęlam się. Gdy się już ubrałam poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Gdy było za dwadzieścia dwunasta wzięłam swoją torbę i poszłam do parku. Gdy tak czekałam w umówionym miejscu wyciągnęłam z torby papierosa i zapaliłam go. Gdy tak paliłam poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.
- Zgadnij kto?
- Dylan dzidziusiu myślałam, ze jesteś poważny - zażartowałam obracajac się w stronę chłopaka. Prosto w jego twarz chuchnęłam dymem tytoniowym. Chłopak zaczął kaszleć, a ja zaczęłam się śmiać. - Nie palisz?
( Dylan ? )